ROZMOWA Z JURIJEM BUCHAJŁO – NOWYM TRENEREM RC LECHII GDAŃSK
Buchajło pojawił się w Polsce w 2001 roku – najpierw występował w AZS AWFiS Gdańsk, trzy lata później przeniósł się do Posnanii, z którą dwa razy wywalczył brązowe medale oraz zajmował się trenowaniem grup młodzieżowych. W latach 2009-2013 grał w Lechii. Z “biało-zielonymi” zdobył dwa mistrzostwa Polski (2012, 2013), stawał także na drugim i trzecim stopniu podium. Po zakończeniu kariery w 2015 roku pełnił funkcję trenera Czarnych Pruszcz Gdański. Ostatnie 2 lata spędził w Danii, gdzie prowadził RC Hundested.
Max Ziara: Minęło 5 lat od zakończenia Twojej kariery zawodniczej w barwach w Lechii Gdańsk, teraz wracasz do Gdańska jako pierwszy trener
Jurij Buchajło: Zgadza się. Ostatni mecz w barwach Lechii rozegrałem w 2013 roku. Przed wyjazdem do Danii prowadziłem razem z Januszem Urbanowiczem Czarnych Pruszcz Gdański. Klub Lechia Gdańsk nadal jest w czołówce i walczy o najwyższe podium. Większość chłopaków, których mam w zespole, znam od czasu, kiedy byli juniorami. Teraz oni tworzą trzon zespołu. Z niektórymi z kolei sam grałem w klubie. Chodzi tu m.in. o Marka Płonkę jr czy Rafała Lademanna. MZ: Jaka jest różnica pomiędzy byciem trenerem a zawodnikiem?
JB: Jeszcze tego nie wiem. Odczuje to dopiero wraz z początkiem ligi. Na pewno jest to większa odpowiedzialność. Co innego jak jesteś zawodnikiem, kiedy przede wszystkim trenujesz ciężko na treningu. Co innego praca trenera, kiedy musisz poświęcić się dla 30 osób. Ta druga opcja jest dużo bardziej wyczerpująca. Od kilku lat odczuwam to na własnej skórze . W sumie wiedziałem, z czym to się wiąże, gdyż moi rodzice byli trenerami. Ojciec rugby, mama – hokeja na trawie. Wiedziałem wiec co mnie czeka.
MZ: Przyglądając się waszym treningom zauważyłem, że prowadzisz bardzo konkretne, intensywne zajęcia, akcje, które będą miały miejsce w meczu…
JB: Staramy się, by treningi były w tym tempie, w jakim prawdopodobnie będzie odbywał się mecz, więc intensywność jest duża. Teraz jesteśmy na ostatnim etapie przygotowań. Najtrudniejsze już za nami. Jestem zadowolony z chłopaków, z tego jak przepracowali ten okres, mimo wszystkich problemów, czyli m.in. reorganizacji w klubie oraz okresu zimowego, który test trudny prawdopodobnie w każdym polskim klubie. Chciałbym im podziękować, gdyż mimo wszystko dobrze się nam współpracowało. Co prawda czasem nie obyło się bez krzyków czy ostrzejszej wymiany zdań, ale wiadomo, że to normalne. Wymagamy dużo od siebie nawzajem. Teraz zaczyna się najciekawszy okres, czyli mecze.
MZ: Nowy sezon to zmiany w klubie. Opowiedz proszę o odejściach, powrotach i transferach
JB: Przed nowym sezonem postawiliśmy bardziej na świeżą, młodą krew. Odeszli z klubu Vitalij Krasnodemsky i Eduard Wiertelecki. Dwaj klasowi zawodnicy, reprezentanci Ukrainy. Postawiliśmy na młode wiekowo talenty z Polski i Ukrainy, którzy się ciągle rozwijają, chcą się uczyć. Chodzi o chłopaków z Krakowa, zwłaszcza Ksotya Bezve który, jak myślę, będzie naszym motorem w formacji młyna. Świetnie się zaprezentował w okresie przygotowawczym oraz w grze kontrolnej z Arką Gdynia. Drugim zawodnikiem pozyskanym z Juvenii jest aktualny reprezentant Polski w rugby 7 – Artur Fursenko. Do zespołu dołączył również młody łącznik ataku Anton Schaschero, który jest uważany za jeden z największych talentów w ostatnim czasie. Kolejny zawodnik przyszedł z aktualnego mistrza Ukrainy, Olimpa Charków – Slava Mizyak. Gra na rwaczu i ma roczne doświadczenie w grze w Polsce. Wcześniej grał w wieku juniora w Czarnych Pruszcz Gdański. Ostatni transfer na dziś to Gruzin Nika Fanchulidze, zawodnik formacji ataku z Lokomotivu Tbilisi. Uważam, ze wszyscy wymienieni przeze mnie zawodnicy, to osoby bardzo pracowite, które dobrze się „wkomponowały” się w zespół. Nie chce na nich wywierać presji, ale myślę, że sobie z nią poradzą. Mamy więc młody zespół z kilkoma doświadczonymi zawodnikami. Moim zdaniem będzie dobra mieszanka.
MZ: Jakie są Twoje oczekiwania przed nowym sezonem?
JB: Chcę żebyśmy stworzyli dobry zespół, byli solidną ekipą i żeby nasza gra nie była dla ludzi obojętna. Czy to będą wygrane, a wierze, że większość tych meczy zwyciężymy, czy też przegrane mecze. Wierzę, że chłopaki swoją grą będą zachęcać ludzi, żeby tu przychodzili, by coraz liczniej nas oglądać. I oczywiście nam kibicować.
MZ: Jak określiłbyś styl Twojej pracy trenerskiej?
JB: Pracując z każdym zawodnikiem, staram się, żeby stawał się lepszym, jeśli chodzi o aspekty indywidualne. Przede wszystkim chcę dzielić tym doświadczeniem, które sam zebrałem podczas kariery zawodniczej pracując w Dani czy w Czarnych Pruszcz Gdańsk, a także jako trener grup młodzieżowych w Posnanii Poznań. Każdym z tych doświadczeń postaram się podzielić tutaj z chłopakami z Lechii. Mają po prostu wspierać siebie nawzajem, uczyć się. Ważne jest, żeby ta gra sprawiała im przyjemność, żeby wracając do domów dzieli się dobrą energią również z rodzinami i znajomymi. Próbuję wyczuwać nastroje chłopaków, bo to się przekłada na naszą współpracę. Ale jestem również wymagający. Nauczono mnie, żeby dużo wymagać od siebie, jako zawodnika. Staram się też być sprawiedliwy. Szacunek jest bardzo ważny i trzeba na niego zapracować. I ja właśnie to robię.